Kortyzol i tkanka tłuszczowa
Zapewne większość z Was kojarzy kortyzol i to wcale nie są przyjemne myśli… Jest on chyba najbardziej znienawidzonym hormonem wśród sportowców dyscyplin sylwetkowych. Z jednej strony nic dziwnego… Stanowi niezwykle sprzyjający, a nawet promujący czynnik względem magazynowania oraz rozwijania tkanki tłuszczowej. Ponadto jest uważany za hormon silnie kataboliczny, odpowiedzialny w dużej mierze za spadki poziomu masy mięśniowej oraz ograniczający jej rozwój. Nic więc dziwnego, że szuka się sposobów na ograniczanie jego wydzielania czy też blokowanie. Z drugiej jednak strony, przesada w tych działaniach również może okazać się niekorzystna – wszystko ma swoje granice. Może jednak są jakieś pozytywy? Jak działa i w jaki sposób bezpiecznie ograniczać jego wpływ? Do czego prowadzi nadmierne ograniczanie kortyzolu?
Kortyzol i tkanka tłuszczowa
Kortyzol nazywany czasem hydrokortyzonem jest naturalnym hormonem występującym w naszym organizmie. Zaliczamy go do tak zwanych steroidowych hormonów, zaś głównym obszarem produkcji jest kora nadnerczy (jej tzw. pasmowata część) będąca częścią nadnercza. Czynność hormonalna jest głównym zadaniem kory nadnercza. Kortyzol należący do grupy glikokortykosteroidów nie cieszy się zbytnią sympatią wśród osób aktywnie trenujących i chcących poprawić wygląd swojej muskulatury. Rezultaty sylwetkowe osiąga się na drodze właściwie dobranych metod treningowych oraz zbilansowanej, optymalnej diety przy udziale suplementów. To droga pełna wyrzeczeń i ciężkiej pracy, zaś konsekwentnie podążając nią doprowadzamy do stanów anabolicznych pozwalających na zrealizowanie celu i zrobienie postępów. Cóż… Nie można zaprzeczyć, że kortyzol jest hormonem, który posiada bardzo duży wpływ na nasz metabolizm. Niezwykle często nazywany jest hormonem stresu, zaś w okolicznościach stresowych odpowiada za zwiększenie stężenia glukozy we krwi. Ponadto uważany jest za hormon sprzyjający rozwojowi tkanki tłuszczowej i działający silnie katabolicznie ograniczając możliwości rozrostu tkanki mięśniowej. Zacznijmy jednak od początku…
Ciekawym jest, że jest zarówno hormonem steroidowym, co kojarzy się z silnym działaniem anabolicznym, jak i jednym z grupy glikokortykosteroidów posiadających znaczny wpływ na poziom glukozy. 2 w 1? Nie do końca… Faktem jest, że może przyspieszać glukoneogenezę i sprzyjać przemianom niesacharydowych związków pełniących rolę prekursorów do postaci bazowego cukrowca, czyli glukozy – oczywiście przy udziale określonych enzymów. Tak mówią badania. Dodatkowo, w przypadku działania kortyzolu mamy do czynienia z przyspieszaniem rozkładu kwasów tłuszczowych do formy tzw. ciał ketonowych. Czy na pewno kortyzol sprzyja rozwojowi tkanki tłuszczowej? Owszem, ale przede wszystkim w stanach sporego nadmiaru i zwiększonego wydzielania lub problemów zdrowotnych, np. natury endokrynologicznej. Niejednokrotnie widzi się na ulicy osoby z wydętym brzuchem, ale stosunkowo szczupłymi (porównawczo) kończynami, prawda? W tym zakresie – wobec wspomnianych czynników – kortyzol oczywiście poniekąd promuje rozwój tkanki tłuszczowej. Wiele źródeł mówi jednak o działaniu przede wszystkim w okolicach pasa. Oczywiście też odwrotnie… W momencie, gdy mówi się o otyłości typu wisceralnego – o czym swego czasu sporo się mówiło – ma się na myśli stłuszczanie narządów wewnętrznych oraz odkładanie nadmiernych ilości tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha. Narządy te mają wtedy ograniczone pole manewru i można nawet mówić o upośledzeniu ich funkcjonowania. U osób ze sporą nadwagą i/lub otyłością brzuszną odnotowywano podwyższony poziom kortyzolu ujawniający się podobnie do adrenaliny w sytuacjach stresowych (szczególnie regularny, długotrwały stres). Wzrost katabolicznego hormonu sprzyja też zwiększeniu apetytu, a wręcz łaknienia. Niejednokrotnie mówiłem już o błędnym sposobie nadmiernego spożycia np. słodyczy w silnym stresie będącym wszak stanem emocjonalnym – klasyczny (niestety) sposób. Jednakże, jak wynika z wielu źródeł i opinii specjalistów, kortyzol z jednej strony nie powinien sprzyjać ciągłemu rozwojowi tkanki tłuszczowej przy silniejszym jego wydzielaniu / wyrzucie np. na drodze bodźców treningowych, wysiłkowych czy jednorazowych sytuacji stresowych. Mało tego… Pisze się o jego roli jako czynnika sprzyjającego redukowaniu nadmiernie zmagazynowanej tkanki tłuszczowej w przypadku stosunkowo zdrowego człowieka. Ogólnie rzecz ujmując procesy lipolityczne są warunkowane aktywnością hormonalną – odpowiadają za to między innymi adrenalina czy noradrenalina. Kortyzol z natury jest jednym z hormonów, który de facto jest zaliczany do grupy lipolitycznych, które wspierają rozbijanie cząsteczek materiału zapasowego jakim w tym przypadku jest tkanka tłuszczowa. A teraz zwrot… W czym tkwi problem?
Jak widać nie jest to jednoznaczne, aczkolwiek należy też odróżniać sytuacje ciągłych stanów sprzyjających tyciu od jednokrotnego wręcz incydentalnego nasilenia wydzielania kortyzolu. Nie można tez zganiać wszystkiego na jeden hormon – przybieranie w tkankę tłuszczową to cała kaskada różnorodnych czynników! Zatem skąd wzięło się przekonanie o tym, że kortyzol jest głównym powodem tycia i przybierania w tkankę tłuszczową? Głównie ze względu na fakt przekształcania w określonych okolicznościach innych związków w glukozę będącą bazowym cukrowcem naszego organizmu. Nagły wzrost poziomu glukozy może skutkować gwałtownym wyrzutem insuliny w celu ustabilizowania poziomu cukru we krwi. Mamy tutaj do czynienia z efektem wahadła. Mogłoby się wydawać, że im wyższy i bardziej gwałtowny wzrost poziomu glukozy, tym większy wyrzut insuliny. Kortyzol w tej materii aktywując enzymy odpowiedzialne za przekładanie związków prekursorowych, niesacharydowych w glukozę jednocześnie ogranicza jej zużywanie (np. przez mięsnie szkieletowe). Jej poziom wzrasta. Insulina wszak jest nie tylko jednym z najsilniej działających hormonów anabolicznych, ale także promujących tkankę tłuszczową. Kolejnym takim przypadkiem – o którym wspomina wiele źródeł – jest np. hipoglikemia, czyli tzw. niedocukrzenie. Nadmierne ilości kortyzolu mogą się wydzielać w sytuacjach drastycznego obniżenia poziomu cukru we krwi. Inną kwestią są przemiany kortyzolu do związków o charakterze neurosteroidowym oddziałującym na receptory GABAergiczne. Następuje stosunkowo duże ograniczenie działania jednego z hormonów naszego podwzgórza, mianowicie tzw. kortykoliberyny. Skutkuje to zwiększeniem apetytu – efektem ubocznym, lub jak wolicie dodatkowym, będzie jednoczesne zmniejszenie poziomu samego kortyzolu. Oczywiście mówimy o nadmiarze lub stanach utrzymującego się podwyższonego poziomu kortyzolu czy często powtarzających się, długotrwałych sytuacjach. Nie oznacza to jednak, że nie sprzyja katabolizmowi – przedstawione zostały po prostu różne sytuacje i opinie. Wiele kwestii jest jeszcze niejednoznacznych w odniesieniu do mechanizmów działania i dużo może się zmienić…
Autor: Janusz Ziółkowski – opub. w SdW