Geranamina i suplementy cz.1
Kilka lat temu panował szał na niezwykłe i wręcz nieludzko działające spalacze tłuszczu oraz niektóre przed treningówki. Chodziło o suplementy zawierające tzw. geranaminę, czyli 1,3-dimethylamylamine – z tego co słyszę i czytam, wciąż tego typu środki są używane przez amatorsko trenujące osoby. Niby od 2005 (przełom 2005 i 2006 roku – wprowadzenie związku) roku minęło już tyle lat, a ludzie wciąż się nie nauczyli… Oczywiście geranamina była niezwykle popularna chociażby ze względu na swoje pobudzające właściwości, co znacznie ułatwiało trening. W spalaczach tkanki tłuszczowej była również z powodzeniem wykorzystywana, co owocowało szybkim spadkiem tkanki tłuszczowej w połączeniu z dietą, treningiem i często dodatkową suplementacją. Niosła jednak ze sobą sporo skutków ubocznych. Jednym z ciekawszych negatywów był drastyczny wręcz spadek libido… Rozumiem, że coś za coś – przyjrzyjmy się jednak związkowi nieco bliżej.
Geranamina – dlaczego była tak pożądana w suplementacji?
W świecie suplementacji geranamina przybierała bardzo różne nazwy. 1,3-dimethylomyloamina, geranamina, geranium, DMAA i inne. Zapewne niejednokrotnie słyszeliście o niej od kolegów na siłowni, czy czytając niezwykle obiecujące publikacje oraz opinie konkretnych suplementów. Przełom 2005 i 2006 roku był momentem wprowadzenia związku na rynek suplementów. Pionierem w tej kwestii był Patric Arnold. Oczywiście wówczas 1,3-dimethylomyloamina była pewną innowacją, natomiast publikacje chińskich badaczy tylko potwierdzały jej pozytywne właściwości, co spotkało się z ogromnym zainteresowaniem w świecie sportu. Skąd się w ogóle wzięła geranamina? Zanim została wprowadzona na rynek suplementów diety, pojawiła się na rynku farmaceutycznym. Koncerny wykorzystały okazję i w 1971 roku Eli Lilly and Company wprowadziło na rynek Stanów Zjednoczonych lek Forthane. Miał spełniać się w roli środka na przekrwienie błon śluzowych zarówno nosa, jak i tkanki jamy ustnej. Przez długie lata panowała cisza w związku z 1,3-dimethylomyloaminą. Aż do czasu, gdy została – tak jak wspomniałem wcześniej – wdrożona w rynek preparatów dla sportowców. W między czasie nie były prowadzone żądne głębsze badania. Stwierdzono jedynie, że wpływa niezwykle pobudzająco na współczulny układ nerwowy odpowiedzialny między innymi za nasilanie skurczów mięśni gładkich, stymulację rozkładu glikogenu w wątrobie, szybsza pracę serca, czy oddziaływanie na nadnercza w celu nasilonej produkcji hormonu adrenaliny. Oczywiście jest to mała część funkcji, za które odpowiada układ współczulny będący wszak częścią autonomicznego układu nerwowego. Można było się zatem spodziewać, że geranamina wpływając na ów układ będzie w stanie sprawdzić się w roli nie tylko substancji pobudzającej, ale też jako aktywny element spalaczy tkanki tłuszczowej. Jak wspominałem, na przełomie lat 2005 i 2006 nastąpił wielki BOOM i zaczęto powoli wdrażać geranium do niektórych suplementów diety. Wszystko to nastąpiło w dużej mierze za sprawą publikacji badaczy z Chin, którzy przekazali jasną informację: da się uzyskać DMAA z surowca ziołowego, który to jest dopuszczony do stosowania w żywności. Pobudzenie, wydłużenie czasu czuwania, pozytywny wpływ na zdolności wysiłkowe i poprawa sylwetki… Trzeba było wykorzystać okazję, prawda? Faktem jest jednak, że wówczas było bardzo mało badań na temat związku i dopiero praktyczne wykorzystanie ukazało prawdziwy potencjał suplementacyjny, jak i szereg skutków ubocznych. O co chodzi?
Z czasem, coraz więcej światowych producentów suplementów dla sportowców zaczęło skłaniać się ku włączeniu DMAA do swoich produktów. Najpierw USA, potem Europa. W świecie zarówno zawodowców, jak i dużej rzeszy amatorów sportów siłowych i sylwetkowych panuje w większości zasada mówiąca, że jedynie rezultaty się liczą. Oczywiście nie ma nic złego w dążeniu do celu, jednakże takie wysiłkowe „carpe diem” może powodować czasem więcej komplikacji, aniżeli pożytku. Niestety dość często osoby trenujące wyglądają wręcz cudownie na zewnątrz, a posiadają wręcz śmietnik w środku. Pisałem to już wiele razy i nie omieszkam pominąć tego i tutaj: dbając o zdrowie i wewnętrzną równowagę w organizmie jesteśmy w stanie osiągnąć naprawdę zadziwiające rezultaty. Trzeba się trochę natrudzić, ale zadbamy o siebie kompleksowo – zdrowy organizm i solidna sylwetka. Nawet stosując SAA sięga się po tzw. odblok. Środki osłonowe na narządy wewnętrzne, takie jak wątroba, również są na porządku dziennym. Co kusiło i niestety wciąć pcha nas ku geranium, mimo że od 2010 roku jest zakazane przez Światową Organizację Antydopingową?
Faktem jest, że DMAA wykazuje się ogromną skutecznością i naprawdę znacznie ułatwia treningi, jednocześnie podwyższając zdolności wysiłkowe. Po wycofaniu i zbanowaniu środków z zawartością efedryny nic dziwnego, że ludzie zaczęli szukać nowych rozwiązań. Zastanówmy się czym są w zasadzie oraz jakie hormony warunkują redukcję tkanki tłuszczowej. Co sprzyja efektowi termogenicznemu i mocnemu pobudzeniu układu nerwowego? Wszak to podstawy spalaczy termogenicznych, prawda? Otóż 1,3-dimetylomyloamina wykazuje podobieństwo w swojej strukturze do amfetaminy. Jak działa, to chyba już wszyscy wiedzą. Kolejną ciekawostką i zarazem powodem, dla którego zainteresowano się owym związkiem może być zbliżenie tzw. monoamin zarówno typu przekaźnikowego, jak i neuromediatorów. Do czego zmierzam? Otóż monoaminy neuromediacyjne i przekaźnikowe to np. adrenalina i noradrenalina (również dopamina). To właśnie te hormony często widzimy w publikacjach dotyczących środków sprzyjających redukowaniu zbędnie nagromadzonej tkanki tłuszczowej. Rzecz jasna nie bez powodu, gdyż w dużej mierze warunkują mechanizmy odpowiedzialne za ów końcowy i pożądany efekt. Co jeszcze? Otóż mamy już pobudzenie, wpływ na spalanie itp. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zahamowanie nadmiernego apetytu. Zgodnie z licznymi źródłami, geranamina wykazuje podobieństwo – będąc analogiem – jeszcze do jednego związku… Mianowicie, chodzi o propylheksedrynę, która jest w zasadzie aminą parasympatykomimetyczną i spełnia się głównie w roli blokera łaknienia.
Wiele źródeł mówi o działaniu geranaminy na zasadzie hamowania zwrotnego wychwytu noradrenaliny, przez co może zwiększać się jej tzw. stężenie zewnątrzkomórkowe. Efekt? Ogromny wzrost koncentracji, pobudzenie układu nerwowego, wzrost możliwości wysiłkowych, zastrzyk energii. Wszystko to jest również powiązane z przyspieszeniem metabolizmu, ograniczaniem łaknienia i energią cieplną. Z kolei zbanowanie konkretnych, popularnych i skutecznych w zakresie redukcji oraz roli energetycznej środków pociągnęło za sobą zainteresowanie innymi możliwościami. Wszystko fajnie i pięknie – skoro widzimy tutaj tyle pozytywów, to z jakiego powodu WADA zablokowało DMAA?
Autor: Janusz Ziółkowski – opub. w SdW