Lecytyna – pomocna w sporcie
Już od jakiegoś czasu odchodzimy od stwierdzenia „tłuszcz to tłuszcz”, które de facto królowało wśród społeczeństwa. Nie zmienia to jednak faktu, że tłuszcze – nawet te zdrowe – nie zostały tak spopularyzowane jak inne składniki pokarmowe. Dotyczy to również suplementów diety – ich sława dotyczy przede wszystkim budulcowych czy energetycznych odżywek oraz typowych preparatów anabolicznych jak kreatyna. Co natomiast z tłuszczami? Niejednokrotnie wspominaliśmy o niezwykle pozytywnej roli Omega-3 czy chociażby MCT. Przyszła pora zając się lecytyną, którą na pewno znacie w stopniu ogólnym czy to z literatury, czy też portali zdrowotnych i stricte sportowych.
Lecytyna – składnik pożyteczny
W literaturze branżowej oraz na portalach tematycznych można zaobserwować przede wszystkim duże zainteresowanie lecytyną w zakresie jej wpływu na nasze zdrowie. Zazwyczaj są to ogólniki opisujące funkcje oraz samą istotę składnika, jednakże brak tam kluczowych zagadnień… Chodzi głównie o dokładniejszą charakterystykę związku oraz mechanizmów jego działania. Po co? Otóż można wiedzieć za co odpowiada określona substancja, jednakże informacje na temat mechanizmu działania na organizm ludzki mogą posłużyć jako czynnik determinujący stopień przydatności. Droga jaką przebywa dany składnik jest też dla nas poniekąd potwierdzeniem dla ogłaszanej efektywności lub też dowodem na brak znaczącego wpływu. Czy faktycznie działa jak powinno? W jaki sposób spełnia swoją rolę? W czym pomoże?
Lecytynami nazywamy w sumie całą grupę związków zaliczanych do fosfolipidów – cóż, nie bez powodu samą lecytynę kojarzymy z tłuszczami. Ogólnie rzecz ujmując, pod kątem budowy chemicznej charakteryzują się resztą fosforanową zestryfikowaną z choliną. Jak widać nie chodzi tutaj wyłącznie o glicerol czy wyższe kwasy tłuszczowe, ale również resztę kwasu fosforowego związaną z tzw. zasadą azotową. Generalnie lecytynę znajdziemy niemalże wszędzie wewnątrz organizmu – w większości komórek występuje jako składnik ich błon. Najczęściej mówi się o jej roli w gospodarce cholesterolowej czy chociażby ochronie ścian żołądka. Bardzo często wykorzystuje się też lecytynę jako fosfolipid sojowy np. w środkach mających poprawiać wygląd i ogólną kondycję skóry. Chodzi przede wszystkim o jej współpracę z koenzymem Q10, który zgodnie z testami przejawiał znacznie lepsze wchłanianie w towarzystwie lecytyny. Razem mogą też łagodzić tzw. stan stresu oksydacyjnego w skórze.
Działanie lecytyny i korzyści ze stosowania
Lecytyna jest składnikiem działającym na organizm w sposób pozytywny i wielopłaszczyznowy. Jej zakres dotyczy kilku fundamentalnych obszarów odpowiedzialnych za optymalne funkcjonowanie całego organizmu – chodzi przede wszystkim o układ nerwowy, krwionośny, pokarmowy oraz immunologiczny. Nie mówiąc już o wpływie na przemiany metaboliczne… Związek ten zaliczając się do fosfolipidów nie tylko wchodzi w skład błon komórkowych, dzięki czemu jest w stanie faktycznie wpływać na komunikację międzykomórkową usprawniając niektóre procesy. Mowa rzecz jasna o syntezie białek czy chociażby w mniejszym, bądź większym zakresie o spalaniu tkanki tłuszczowej poprzez poprawę pracy mitochondriów będących ośrodkami spalania (tzw. piece energetyczne). Zasadniczo to fosfolipidy odpowiadają w określonym stopniu za działania organelli biorących udział w regulacji masy ciała.
Pamiętacie? Nazywaliśmy l-karnitynę super transporterem. W przyrodzie znanych jest stosunkowo wiele związków sprzyjających transportowi kwasów tłuszczowych po ich uwolnieniu z komórek tłuszczu. O co chodzi? Otóż podczas intensywnego wysiłku (co w czasie deficytu kalorycznego może być nasilone) kwasy tłuszczowe są uwalniane z komórek tkanki tłuszczowej i zarazem stają się wolnymi kwasami tłuszczowymi krążącymi po organizmie. Niektóre środki nasilają uwalnianie, zaś inne przyspieszają ii usprawniają sam transport wraz z wychwytywaniem.
Lecytynę – na przykład wraz z fosfolipidami – zaliczymy bardziej do tej drugiej grupy. Po uwolnieniu kwasów tłuszczowych pozwalają na ich swobodny transport wraz z krwią. Następnie mogą trafić do organellum spalającego, czyli mitochondrium. Dokładnie, procesy spalające tłuszcz przez mięśnie przy wysiłku fizycznym są dzięki działaniu fosfolipidowemu stymulowane. Owocuje to rzecz jasna zwiększeniem efektywności „cyklu redukcyjnego”. Czy więc lecytyna w postaci suplementu jest efektywna i warta naszej uwagi? Wyłącznie w tym zakresie działa na regulowanie masy ciała w ujęciu wizualnym?
Cóż można jeszcze pokusić się o stwierdzenia przekazywane nam w niektórych źródłach. Mówią one o roli lecytyny w produkcji substancji sygnałowej powstającej z kwasu palmitynowego i etanoloaminy, a stymulującej receptory odpowiedzialne (i mogące nasilać) zarówno za redukowanie ilości tłuszczu odłożonego w formie zapasowej, jak i syntezę białek naszych mięśni. Oczywiście jest to jedynie skrót, gdyż można o tym pisać o wiele więcej… Celem natomiast jest ukazanie potencjału oraz pozytywnej roli lecytyny czy grupy fosfolipidów np. w sportach sylwetkowych.
Czy lecytynę można wykorzystać wyłącznie na redukcji? Okazuje się, że nie. Sprawdza się stosunkowo dobrze również w okresie budowania dobrej jakościowo masy mięśniowej. Oczywiście z powyżej przedstawionych informacji wynika też, że może stanowić znakomity dodatek w kwestiach ograniczających „zatłuszczenie” będące częstym zjawiskiem w przypadku niedoświadczonych adeptów siłowni budujących masę przy dużych nadwyżkach kalorycznych.
Co jeszcze?
Otóż zwiększona aktywność lecytyn w naszym organizmie skutkuje przede wszystkim nasilonym anabolizmem od strony takich hormonów jak np. testosteron. Przy udziale, a dokładnie pod wpływem specyficznego enzymu aktywowanego hormonami, lecytyna ulega przekształceniu do aktywatora kinaz. Jak wiecie z niektórych poprzednich artykułów, kinazy stymulują produkcję białek przez aktywację czynników umożliwiających i usprawniających transkrypcję. Chodzi między innymi o białka kurczliwe włókien oraz receptorowe znajdujące się we wnętrzach komórek. W tym przypadku lecytyny mogą przysłużyć się w sposób pośredni również procesom regeneracyjnym w stosunku do naszych mięśni. Wszak optymalny czy wysoki poziom testosteronu w przypadku regularnych ćwiczeń z obciążeniem nie daje wyłącznie korzyści stricte anabolicznych związanych z rozrostem tkanki mięśniowej – sprzyja także maksymalnej regeneracji w krótszym czasie.
Jak widać lecytyna może okazać się też składnikiem suplementacyjnym poprawiającym efekty przy stosowaniu boosterów testosteronu w różnych formach. Istotną kwestią jest, aby stosować ją w stosunkowo dużych dawkach ze względu na charakter związku, a raczej na to jaką grupę reprezentuje. Jak na to nie spojrzeć jest elementem tłuszczowym.
Autor: Janusz Ziółkowski – opub. w SdW
10 czerwca 2016 @ 14:23
Zdecydowanie polecam słonecznikową. soja zawiera silne alergeny.